niedziela, 20 kwietnia 2014

09

"Sedno tkwi w tym, że zło istnieje. Nawet, jeśli jest tylko nieobecnością, brakiem - na przykład brakiem miłości"
20 Kwietnia 2014
Cześć Motylki. Dzisiaj dla mnie całkiem pozytywny dzień, sporo ćwiczyłam i nie jadłam aż tak dużo, choć, rzecz jasna, mogłoby być jeszcze mniej ;) Mój dzisiejszy bilans póki co prezentuje się tak :
*Śniadanie - mała kromka chleba pszennego z dwoma plasterkami gotowanego jajka + połowa pomarańczy (165 kcal)
*Obiad - trochę żurku z jajkiem (130 kcal)
*Przekąska - dwa pomidorki koktajlowe (6 kcal)
*Kolacja - mała kromka chleba pszennego z tuńczykiem z puszki (126 kcal)
Po podliczeniu dzisiejszy bilans wynosi 427 kcal.
Moim celem było nie jeść więcej, jak 400 kcal dziennie, ale nie wyszłam dużo poza tę normę, a poza tym są święta, mama każe mi jeść więcej no i tyle jedzenia w domu, nie można się powstrzymać! Cieszę się, że dałam radę i nie obżarłam się jak świnia, chociaż kusiło mnie w pewnym momencie, żeby wyjeść całą lodówkę. Ale zamiast tego wstałam i poszłam ćwiczyć :) Jestem strasznie dumna. Mój dzisiejszy bilans ćwiczeń prezentuje się tak :
*Rano po śniadaniu zrobiłam trening Skalpel z Ewą Chodakowską.
*Po obiedzie poszłam pobiegać z psem, przeszliśmy się do lasu i nad rzekę.
*Po kolacji (tzn. dosłownie kilkanaście minut temu) zaczęłam trening Turbo Spalanie z Ewą Chodakowską, ale doszłam do 6 rundy i wymiękłam... Mimo to, ponad 20 minut tego treningu zaliczone! Leżę teraz zmęczona i czerwona jak burak i usiłuję napisać tego posta :)
Także udało mi się dzisiaj dużo spalić, ogólnie namęczyłam się bardzo. Mam jeszcze kilka wiadomości : dobrą i złą. Zacznę od złej :
Wczoraj wieczorem dostałam małego napadu i zjadłam chyba z 5/6 ciastek :/ Nie liczyłam już nawet, ile ich jem. Chciałam nawet iść do lodówki i ponakładać sobie więcej jedzenia! Ale w porę opanowałam się i przestałam. Kiedy przełknęłam ostatnie ciastko i poczułam się taka pełna... nie mogłam znieść tego uczucia. Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam wszystko, to było silniejsze ode mnie :/ Zawsze mówiłam, że nie będę ani zwracać jedzenia, ani się przeczyszczać, ani stosować żadnych tabletek wstrzymujących apetyt itd. A tu co? Zwymiotowałam, bo zjadłam za dużo.
Żałuję, nie wiem czego bardziej - tego, że je zjadłam, czy tego, że zwymiotowałam... W każdym bądź razie, przejdźmy do dobrej wiadomości :
Dzisiaj rano zważyłam się na czczo i waga pokazała 48 KG!!! Mimo tego wczorajszego przewinienia, które zostało zwrócone do kanalizacji, udało mi się zrzucić kilogram. Zawdzięczam to na pewno tej aktywności fizycznej, ale bilanse pewnie też się sporo przyczyniły :) Bardzo się ucieszyłam, bo od kilku tygodni nie mogłam zejść niżej, niż 49 kg. Nareszcie się udało... Czuję, że zmierzam w dobrą stronę. Nie mogę się poddawać, Wy też nie! Już dzisiaj ułożę sobie jadłospis na jutro, bo mam sporo jedzenia w lodówce, nawet coś zdrowego udało mi się wygrzebać :) Mam nadzieję, że mimo świąt Wam też dzisiaj tak dobrze poszło. Trzymam za Was kciuki, kochane, jesteście świetne, wszystkie! Dziękuję Wam za wsparcie, bez tego bloga i bez Was pewnie nie dałabym rady :) Mam nadzieję, że nic już dzisiaj nie podjem, ale jestem tak zmotywowana, że nie potrafię ruszyć jedzenia.
Powodzenia Motylki, chudości i wytrwałości! :*


4 komentarze:

  1. Super ! Tak sie ciesze ze powstrzymalas napad, ze tak duzo cwiczysz ! Jestes cudowna ! :*** piekna waga i piekny bilans <333 trzymaj sie :** a tymi wymiotami sie nie przejmuj, raz nie zaszkodzi :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Malutko zjadłaś kochana! Bardzo się cieszę, że zrzuciłaś jeden kilogram! Oby tak dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo malutko zjadłaś :* gratulacje ! odblokuj mnie na GG

    OdpowiedzUsuń